googleb4f6e4125b867f46.html

19 maja 2013

Dr. Albert Hoffman LSD... moje trudne dziecko

2
4/19/43 16:20: 0.5 cm3 Z 1/2-promilowego, wodnego roztworu winianu dwuetyloamidu,
doustnie = 0.25 mg winianu. Zażyte po rozcieńczeniu w 10 cm3 wody. Bez smaku. 17:00:
Początek zawrotów głowy (...)
Każda roślina zawiera tajemnicę swego wnętrza, pochodzenia i przeznaczenia. Każda niesie też,
zapisany chemicznie, przekaz. Podobny przekaz zdaje się być zakodowany także w człowieku, o
czym przekonują najnowsze badania naukowe, a co od niepamiętnych czasów próbują nam
przybliżyć prace artystów z całego świata.
Dr Albert Hofmann, światowej sławy chemik, członek Komitetu Noblowskiego, były dyrektor
Oddziału Badań fabryki leków Sandoz A.G. w Szwajcarii. Odkrywca nowych substancji o niezwykłych
właściwościach, jak LSD czy psylocybina, których działanie nie zostało jeszcze wyjaśnione do końca,
a które znalazły szerokie zastosowanie w medycynie i badaniach naukowych. Wiadomo już dziś, że
substancje te biorą udział w skomplikowanych procesach biochemicznych człowieka, zwierząt i
roślin. Bogate struktury chemiczne roślin różnych gatunków, pełniących sakralną rolę wśród
starodawnych kultur, są w niezwykły sposób podobne do neuroprzekaźników u ludzi. Albert Hofmann
jest nie tylko wybitnym uczonym, ale też świetnym obserwatorem i sprawozdawcą, którego
kontrkultura hippisów mimowolnie wplotła w swój barwny deseń.
Z niezwykłą starannością relacjonuje historię odkrycia LSD, a następnie psylocybiny oraz innych
magicznych związków. opowiadając także swoją własną historię uczonego i filozofa, który źródła
rozdarcia dzisiejszego świata upatruje w przerwaniu tradycji antycznych inicjacji eleuzyjskich.
3
Co wspólnego mają z sobą system nerwowy człowieka i pozbawione nerwów tkanki
muchomora czy powoju? Książka jest próbą odpowiedzi także i na to pytanie.
Przedmowa
Istnieją takie przeżycia, o których większość z nas woli milczeć, gdyż nie odnoszą się do codziennej
rzeczywistości i nie poddają racjonalnym wyjaśnieniom. Nie wywołują ich jakieś szczególne
zdarzenia zewnętrzne, są one raczej związane z naszym życiem wewnętrznym. Najczęściej
lekceważymy je, traktując jako wytwory wyobraźni, i nie dopuszczamy ich do świadomości. I nagle, w
sposób niezwykły, zachwycający lub alarmujący, znane nam otoczenie ulega transformacji, ujawnia
się nam w nowym świetle, nabiera wyjątkowego znaczenia. Przeżycie tego rodzaju może być słabe i
ulotne jak muśnięcie powietrza, ale może też odcisnąć się głęboko w naszych umysłach.
Jedno z zauroczeń tego rodzaju przytrafilo mi się w dzieciństwie i do dzisiaj pozostało żywe w mojej
pamięci. Zdarzyło się to pewnego majowego ranka nie pamiętam już, który to był rok, lecz wciąz
jestem w stanie wskazać dokładnie miejsce tego wydarzenia, znajdujące się na leśnym szlaku,
prowadzącym na Martinsberg, powyżej Baden, w Szwajcarii. Kiedy spacerowałem tam pomiędzy
świeżo zazielenionymi drzewami, rozświetlonymi porannym słońcem i wypełnionymi ptasim śpiewem,
wszystko naraz pojawiło się skąpane w niezwykle czystym świetle. Czy przyczyną tego było coś,
czego po prostu wcześniej nie zauważyłem ? A może odkrywałem wiosenny las we właściwej mu
postaci? Świecił najcudowniejszym blaskiem, przemawiając do serca w taki sposób, jakby chciał
mnie objąć swoim dostojeństwem. Byłem wypełniony błogim poczuciem radości, jedności i
bezpieczeństwa.
Nie mam pojęcia, jak długo stałem tam oczarowany. Kiedy ruszyłem dalej, przypominam sobie tylko
niepokój, który poczułem, gdy blask powoli niknął. W jaki sposób tak realna i przekonująca wizja, tak
bezpośrednio i głęboko odczuta, mogła się tak szybko skończyć? I w jaki sposób mógłbym się nią z
kimś podzielić, do czego skłaniała mnie przepełniająca mnie radość, skoro wiedziałem, że żadne
słowa nie są w stanie oddać tego, co zobaczyłem. Wydawało się dziwne, że ja, jako dziecko,
zobaczyłem coś tak wspaniałego, coś, czego dorośli z pewnością nie doświadczyli, gdyż nigdy nie
słyszałem, aby o czymś takim wspominali. W okresie dzieciństwa jeszcze kilka razy przeżywałem
podobnie euforyczne stany podczas wędrówek przez lasy i łąki. To właśnie te doświadczenia
ukształtowały zręby mojego światopoglądu i przekonały mnie o istnieniu cudownej, potężnej i
niezgłębionej rzeczywistoci, która pozostawała ukryta przed codziennym spojrzeniem.
Moim częstym zmartwieniem tamtych dni była wątpliwość, czy kiedykolwiek, już jako dorosły, będę w
stanie podzielić się z kimś tymi dowiadczeniami; czy będę miał okazję przekazać swoje wizje poprzez
poezję czy malarstwo. Lecz wiedząc, że nie zostałem stworzony na poetę czy artystę,
podejrzewałem, że będę zmuszony zachować te cenne przeżycia wyłącznie dla siebie.
Nieoczekiwanie - nieledwie przez przypadek i dużo później, kiedy byłem już w średnim wieku, te
wizyjne doświadczenia z dzieciństwa połączyły się z moimi zajęciami zawodowymi.
Chęć uzyskania wglądu w strukturę i esencję materii spowodowała, że wybrałem zawód chemika.
Ponieważ od dziecka interesowałem się światem roślin, postanowiłem specjalizować się w
składnikach roślin leczniczych. Podążając tym zawodowym tropem, zająłem się substancjami
psychoaktywnymi, powodującymi halucynacje, które w pewnych warunkach mogły wywoływać stany
wizyjne podobne do tych spontanicznych przeżyć, które opisałem. Najważniejsza z tych
halucynogennych substancji stała się znana jako LSD. Substancje halucynogenne, jako aktywne
związki, będące przedmiotem znacznego zainteresowania nauki, znalazły zastosowanie w badaniach
medycznych, w biologii i psychiatrii a póniej, zwłaszcza poprzez LSD, szeroko wniknęły w kulturę
narkotykową.
Studiując literaturę związaną z moją pracą stałem się świadomy, jak wielkie i uniwersalne znaczenie
posiada doświadczenie wizyjne. Pełni ono dominującą rolę nie tylko w mistycyzmie i historii religii, ale
także w twórczym procesie artystycznym, w literaturze i nauce. Nowsze badania wykazują, że wielu
ludzi doświadcza wizji w codziennym życiu, choć większości z nas nie udaje się rozpoznać ich
znaczenia i wartości. Mistyczne przeżycia podobne do tych, które zaznaczyły się w moim
dzieciństwie, nie są najwidoczniej wcale takie rzadkie. W dzisiejszych czasach daje się zauważyć
4
duże zainteresowanie osiąganiem przeżyć mistycznych, wizyjnymi wglądami w głębszą,
pełniejszą rzeczywistoć niż ta, która jawi się naszej racjonalnej, codziennej świadomości. W celu
przekroczenia naszego materialistycznego sposobu ujmowania świata, podejmowane są różnorodne
wysiłki - nie tylko przez osoby przystępujące do wschodnich ruchów religijnych, lecz także przez
zawodowych psychiatrów, którzy z głębokiego duchowego przeżycia czynią podstawową zasadę
terapii. Podzielam pogląd wielu współczenie żyjących ludzi, że kryzys duchowy ogarniający wszystkie
sfery zachodniego społeczeństwa przemysłowego może być zażegnany jedynie poprzez zmianę
naszego wyobrażenia o świecie. Powinniśmy pokonać materialistyczny i dualistyczny pogląd, że
ludzie i środowisko są od siebie oddzieleni, oraz przyjąć do świadomoci rzeczywistość ogarniającą
wszystko, także doświadczające ego. Powinniśmy tym samym uświadomić sobie istnienie sfery, w
której ludzie czują jedność z ożywioną naturą i z całym stworzeniem. Wszystko, co może się
przyczynić do takiej fundamentalnej zmiany w naszym postrzeganiu rzeczywistości, musi w związku
z tym zasługiwać na szczerą uwagę. Najważniejszymi wśród tych propozycji są różne metody
medytacji, zarówno religijnej, jak i świeckiej, które mają na celu pogłębienie oglądu rzeczywistości
poprzez całościowe doświadczenie mistyczne. Inną ważną, choć ciągle budzącą liczne kontrowersje,
cieżką prowadzącą do tego samego celu jest użycie halucynogennych psychofarmaceutyków,
posiadających właściwość zmieniania stanów świadomoci. LSD znalazło takie zastosowanie w
medycynie, w psychoanalizie i psychoterapii, wspomagając pacjentów w dostrzeganiu prawdziwego
znaczenia ich problemów.
Celowe prowokowanie mistycznych doświadczeń, szczególnie przy użyciu LSD i podobnych
związków halucynogennych, zawiera, w przeciwieństwie do spontanicznych dowiadczeń wizyjnych,
zagrożenia, których nie wolno umniejszać. Praktycy muszą wziąć pod uwagę szczególne skutki
użycia tych substancji, a zwłaszcza ich zdolność do wpływania na świadomość, najskrytszą esencję
naszego bytu. Dotychczasowa historia LSD pokazuje wystarczająco wyraźnie, jakie katastrofalne
skutki mogą wystąpić, gdy głęboki efekt działania tej substancji jest niewłaciwie oceniony, gdy jest
ona mylnie traktowana jako uprzyjemniający życie narkotyk. Zanim eksperyment z LSD może stać
się znaczącym doświadczeniem, muszą być przedsięwzięte szczególne, wewnętrzne i zewnętrzne
zabiegi. Złe i niewłaściwe użycie sprawiło, że LSD stało się moim trudnym dzieckiem.
Moim pragnieniem wyrażonym tą książką jest, aby przedstawić pełny obraz LSD, obraz jego
powstania, działania, możliwości wykorzystania oraz związanych z nim niebezpieczeństw, i aby
przeciwstawić się rosnącemu nadużywaniu tego niezwykłego specyfiku. Mam przez to nadzieję
położyć szczególny akcent na potencjalne użycie LSD, które powinno być zgodne z jego
charakterystycznym działaniem. Wierzę, że kiedy ludzie w przyszłości nauczą się rozsądniej
wykorzystywać halucynogenny potencjał LSD - w odpowiednich warunkach, w praktyce medycznej i
w połączeniu z medytacją - wtedy moje trudne dziecko może stać się dzieckiem cudownym.
Przedmowa do wydania kieszonkowego z 1993 roku, w 50 lat po odkryciu LSD.
W zakończeniu przedmowy napisanej osiemnaście lat temu została wyrażona nadzieja, że trudne
dziecko może stać się dzieckiem cudownym, o ile nauczy się lepiej wykorzystywać swoje niezwykłe,
psychiczne właściwości. LSD pozostaje jednak, jak dotąd, dzieckiem trudnym. Z początku środek ten
służył niemal wyłącznie medycynie oraz badaniom biologicznym. W latach sześćdziesiątych trafił
jednak na czarny rynek i stał się popularnym, masowo spożywanym narkotykiem - głównie w USA -
co rodziło wiele problemów. Służby medyczne wprowadziły w związku z tym drakoński zakaz
używania tej i podobnych substancji, który dotyczył także praktyki medycznej w obszarze psychologii
i psychiatrii. Zakaz ten obowiązuje do dziś. Choć prywatne użycie LSD nie zanikło z wszystkimi
niebezpieczeństwami i negatywnymi skutkami związanymi z nielegalnym rynkiem administracyjne
restrykcje doprowadziły do zawieszenia badań medycznych, Trudności, jakie napotyka psychiatria ze
strony administracji, na drodze ponownego udostępnienia medycynie tego specyfiku, nie zostały do
dziś dnia przezwyciężone. Jest to trudne do zrozumienia, gdyż wyniki badań wykazują, że
medyczne użycie LSD nie powoduje żadnych zagrożeń, a wykorzystanie go w psychiatrii jako
lekarstwa wspomagającego terapie byłoby wskazane. Zakaz ten budzi obiekcje także i z tego
powodu, że w znanych meksykańskich, magicznych narkotykach, które od stuleci były
wykorzystywane w celach medycznych, znalezione zostały substancje podobne do LSD. Cenne
doświadczenia związane z tymi związkami warte są więc dokładnego zbadania.
5
To nie przypadek, że LSD utorowało drogę do mojego laboratorium magicznym narkotykom.
Wynika to ze zbliżonych skutków psychicznych, jakie wywołują magiczne rośliny i LSD, co odkryli
etnolodzy i botanicy badający ich wykorzystanie przez Indian zamieszkujących południowe, górzyste
tereny Meksyku. Z tego powodu ich chemiczne badania były prowadzone w tym samym
laboratorium, w którym odkryto LSD. Ich analiza przyniosła nieoczekiwane rezultaty, świadczące o
tym, że struktury chemiczne LSD i czynnych substancji, pochodzących z tych roślin, są bardzo
podobne. LSD należy do grupy maksykańskich, magicznych narkotyków zarówno jeśli chodzi o
budowę chemiczną, jak i rodzaj psychicznego oddziaływania, co stało się istotnym wnioskiem
naukowym.
Przygoda związana z odkryciem LSD miała swoją niespodziewaną kontynuację piętnacie lat później,
w postaci ekscytujących badań nad pradawnymi, magicznymi narkotykami. Opis tych wydarzeń
zajmuje dużą część niniejszej książki.